Tuszyn broni się przed terrorystami

To promowanie terroryzmu. To wyp... ! - tak burmistrz Tuszyna uzasadnił odmowę zorganizowania w domu kultury spotkania mniejszości muzułmańskiej z mieszkańcami miasta w domu kultury

Podłódzki Tuszyn to właściwie jeden wielki bazar przy trasie Łódź - Katowice. Muzułmanie pojawili się tu 20 lat temu, gdy Antoni Ptak pod Rzgowem, a potem władze pobliskiego Tuszyna otwierali kolejne hale z odzieżą i obuwiem. Były stoiska z dżinsami, shoarmą...

- Potem muzułmanie pościągali rodziny z Iraku, Syrii, Turcji. Zaaklimatyzowali się, dają nam pracę - opowiada Ewa Kotecka, szefowa stowarzyszenia Tuszyn Naszych Marzeń. - Nasze pociechy chodzą razem do szkół i przedszkoli. Jadamy w ich restauracjach. Rodzą się dzieci z mieszanych małżeństw. Tuszyn stał się nagle wielokulturowym miasteczkiem, a my nic o sobie nie wiemy.

Kotecka, gdy po raz kolejny usłyszała przypadkowo w sklepie, że "wszyscy Arabowie to terroryści", postanowiła zorganizować spotkanie z mniejszością muzułmańską.

Muzułmanie zgodzili się od razu. Przygotowali książki i broszury, zaprosili muftiego z Lublina, upiekli baklawy (rodzaj ciasta). Także miejscowy ksiądz proboszcz uznał pomysł za doskonały i wywiesił plakat w parafialnej gablotce. Najlepszym miejscem na spotkanie wydawał się nowo otwarty dom kultury. Potrzebna była tylko zgoda burmistrza Tadeusza Walasa. Ale odmówił.

- Nawet nie chcę mówić, w jakiej formie - mówi Kotecka. - Jesteśmy apolitycznym stowarzyszeniem, a potraktował nas jak osobistych wrogów.

Według relacji świadków spotkania w urzędzie burmistrz Walas powiedział, że "jego rolą nie jest promowanie terroryzmu". Jeden z uczestników spotkania opowiada: - To wszystko?! - krzyczał na organizatorów spotkania w urzędzie. - To wyp...!

Burmistrz Walas: - Oczywiście. Dom kultury w Tuszynie nie jest po to, by tam takie spotkania organizować.

- Dlaczego?

- Nie jest od tego i już. Za chwilę jacyś inni będą tam chcieli jakieś zebrania zrobić. Czy użyłem takich słów o terroryzmie? Nie przypominam sobie.

Bez kłopotów zgodzili się strażacy i w niedzielę ponad setka mieszkańców miasteczka poznała w remizie islamskich sąsiadów. Doktor Nedal Abu Tabaq, mufti Ligi Muzułmańskiej, tłumaczył, że islam uznaje Chrystusa za jednego ze swych proroków, że "dżihad" to nie "święta wojna" (tak słyszeli w telewizji), że terrorystów - talibów i tych z al Kaidy - jest 25 tys., a wyznawców islamu 1,5 mld. Że tylko 20 proc. z nich mieszka w krajach arabskich. Padały pytania o rozwody (są dozwolone), chusty, prawa kobiet.

Mufti: - Jestem zachwycony obecnością w Tuszynie. Nie spodziewałem się tak dużej frekwencji. Jak ktoś jest mi obcy i nieznany, to się go boję. Dlatego robimy spotkania, żeby ludzie nas poznali. Wtedy przestaną się bać.

Burmistrza Tadeusza Walasa w remizie strażackiej nie było.

Polecamy: Chuligani górą na stokach

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.